5 sposobów, w jakie pisarze przełamują zwątpienie w siebie

Opublikowany: 2022-03-22

overcome self-doubt Większość ludzi zajmuje się swoim życiem, nie martwiąc się o osądzanie innych.

Oczywiście, w pracy może odbywać się okazjonalna ocena wyników, a przyszli teściowie mogą patrzeć na ciebie z góry na dół, ale w większości przypadków możesz być swoim własnym sędzią i ławą przysięgłych.

Z wyjątkiem, oczywiście, jeśli jesteś pisarzem.

W naszym świecie redaktorzy, agenci, recenzenci książek i komentatorzy Amazona mają swoją kolej, by Cię pochwalić lub pogrzebać. Koledzy z grupy krytyki rozdzielają naszą pracę. A czytelnicy mają ostatnie słowo, kupując – lub ignorując – nasze książki. Żyjemy ze świadomością, że bez względu na to, jak bardzo protestujemy, że piszemy tylko dla siebie, jesteśmy uzależnieni od zachcianek i opinii innych, aby zrobić swoją drogę.

Nic dziwnego, że tak wielu z nas to emocjonalne wraki.

Jeśli zwątpienie i strach Cię powstrzymują, czas spojrzeć na nowo na to, jak sobie radzisz. I nadszedł czas, aby raz na zawsze zrzucić te ciężary. Pracując z tysiącami pisarzy w ciągu ostatnich 23 lat, zidentyfikowałem pięć sposobów, dzięki którym pisarze mogą przezwyciężyć wątpliwości i iść naprzód z pewnością siebie i radością.

1. Bądź pisarzem, a nie autorem.

Zawsze starałem się odróżnić „pisarz” od „autora”. Pierwsza oznacza chęć prowadzenia działalności. Druga oznacza pragnienie, aby inni usankcjonowali tę działalność poprzez rozpowszechnianie czyjejś pracy. Oczywiście nie ma nic złego w myśleniu o sobie jako autorze. Ale często warto wrócić do tego pierwszego, aby zyskać perspektywę i przezwyciężyć zwątpienie.

Napisz dla siebie. Pisz, bo jest fajnie. Pisz, ponieważ jest to dziedzina twojego życia, którą możesz całkowicie i całkowicie kontrolować. Nie oceniaj swojego pisania i nie proś innych, aby osądzili to za Ciebie. Nie martw się, czy ktokolwiek inny kiedykolwiek zobaczy to, co piszesz.

Po prostu bądź pisarzem.

A potem, kiedy pisanie stanie się prostą i radosną częścią Twojej codziennej egzystencji, możesz zacząć myśleć o byciu autorem. Albo nie. Twój wybór. Ale tak długo, jak czujesz się spełniony tym, co napisałeś, opinie innych powinny ostatecznie niewiele znaczyć.

2. Ignoruj ​​hejterów

Przyznam się: chcę być lubiana. Chciałbym móc odepchnąć krytykę lub niegrzeczność, ale to nie jest coś, co przychodzi mi naturalnie. Dwadzieścia uroczych komplementów może łatwo przyćmić jeden paskudny e-mail.

Aby zagęścić moją skórę, przeszukałem sieć i znalazłem absolutnie genialny artykuł Tima Ferrisa, autora The 4 Hour Workweek. Nazywa się Praktyczna taktyka radzenia sobie z hejterami i musi być obowiązkową lekturą dla każdego, kto ma wrażliwą duszę.

Nie będę powtarzał całego utworu, ale omówię dwa główne punkty Ferrisa:

Próba nakłonienia wszystkich do polubienia cię jest oznaką przeciętności.

Człowieku, ten trafił do domu. Ale to prawda. Rozwadnianie wszystkiego w obawie przed krytyką jest pewną metodą generowania pablum. Spójrz na swoją półkę z książkami, kolekcję płyt CD, grafikę na ścianach. Ile dzieł, które uważasz za naprawdę wspaniałe, zostało wykonanych przez mężczyzn i kobiety, których uważano za „trudnych”? Ile zostało stworzonych przez ludzi, którzy zabiegali o kontrowersje i się nie wycofali?

Gdy patrzę na swoje płyty i patrzę na nazwiska: Miles Davis…Bob Dylan…Billie Holliday…Lou Reed…Mozart…Sex Pistols, odpowiedź staje się jasna.

Nie piszemy, żeby zaprzyjaźnić się. Piszemy, aby stworzyć coś znaczącego i ważnego. I nie powinniśmy ich mylić.

A to dlatego, że…

Nie ma znaczenia, ilu ludzi tego nie rozumie. Liczy się to, ile osób to robi.

Bin-go.

Kilka linijek wstecz wspomniałem o Sex Pistols. Teraz wydaje mi się, że stworzyli najwspanialszy rock&rollowy album wszech czasów. Statystycznie rzecz biorąc, prawdopodobnie się z tym nie zgadzasz. Silnie. Ale wiesz co? To nie ma znaczenia.

Sex Pistols nie nagrali dla ciebie tego albumu. Zrobili to dla stosunkowo niewielkiej liczby ludzi, którzy byliby zafascynowani muzyką i którzy prowadzili życie pod wpływem tego, co usłyszeli. Wszyscy inni? Bez znaczenia.

Jeden z najstarszych klisz rocka dotyczy pierwszej płyty Velvet Underground. Brzmi to tak: „Tylko 5000 osób go kupiło. I każdy z nich założył zespół.”

O to właśnie chodzi. Naprawdę wzruszające niektórych czytelników, nawet jeśli ich liczba jest niewielka. Jeśli inni tego nie rozumieją, w porządku. Posłuchaj tych, którzy to robią. To są twoi ludzie.

Aby uzyskać więcej informacji na temat radzenia sobie z opiniami, zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi, zapoznaj się z tym doskonałym artykułem: Pięć kroków w kierunku osiągnięcia pokoju z krytyką

3. Zasada pryszcza

Nazwałem to na cześć najlepszej rady, jaką otrzymałem jako wypryskowany nastolatek: „Nikt nie przejmuje się twoimi pryszczami, ponieważ jest zbyt zajęty martwienie się o własne”.

To prawda w każdym aspekcie życia. Uważamy, że ludzie są gotowi do ataku, kiedy w rzeczywistości są bardziej przerażeni, że zostaną napadnięci.

Spotkaliśmy kilku znanych pisarzy, którzy mówią nam, że nawet gdy przygotowują się do wydania swojej pięćdziesiątej książki lub odebrania kolejnej nagrody, wciąż mają w sobie głos, który zastanawia się, kiedy wszyscy zorientują się, że są oszustami. Tak, ten mały, dokuczliwy głos „nie zasługujesz na to” nigdy nie ustępuje, nawet w obliczu przytłaczających dowodów na to, że jest inaczej.

Jeśli postrzegasz świat zewnętrzny jako miejsce pełne sępów gotowych do skoku w dół i dłubania w twoich kościach, nadszedł czas, aby przemyśleć wszystko. Prawda jest taka – wszyscy ci przerażający niedoszli hejterzy są zbyt zajęci skanowaniem nieba w poszukiwaniu własnych sępów, żeby się tobą zajmować.

W związku z tym, oto naprawdę fajny post, który może pomóc zmienić twoje wewnętrzne lęki w kreatywne złoto: Dlaczego poczucie porażki zwiększa kreatywność.

4. Osiągnij brak przywiązania, będąc płodnym.

Budda był czegoś pewien. Przywiązanie to naprawdę niebezpieczna rzecz. Specjalnie dla pisarzy.

Nieżyjący już Spaulding Gray nazwał swój niedokończony rękopis „potworem w pudełku”. Zaczęło żyć własnym życiem. Tak bardzo się do niej przywiązał – i tak bardzo bał się, że inni to zobaczą i poddadzą jej krytyce – że prawie zamknęło to jego twórcze życie.

Cały czas widzimy ten syndrom. Pisarze pracują miesiącami i latami nad dziełem, które ma dla nich wielkie znaczenie osobiste. Rezygnują ze wszystkich innych projektów, aby skupić się wyłącznie na własnym „potworze w pudełku”. A potem nigdy nie pozwolili nikomu tego zobaczyć. A potem kończą jako pisarze.

Posłuchaj, jeśli włożysz swoje serce i cały swój czas w jeden kawałek pisania, oczywiście będziesz żył w śmiertelnym strachu, że to nie będzie „dobre” lub ktoś będzie krytyczny. To przepis na bezwładność twórczą.

Zakochanie się w rękopisie to zły, zły pomysł. Musimy usunąć nasze ego z procesu. Na początek najlepszym sposobem na to jest rozbicie naszego ego na malutkie kawałki, poprzez pisanie dziesiątek projektów, a nie jednego dużego.

Pisz o tematach, które mają dla ciebie niewielkie znaczenie emocjonalne. Pisz artykuły z czasopism. Napisz kolumnę do lokalnej gazety. Blog. Rozpocznij dziennik. Możliwości są nieograniczone. A jeśli komuś nie spodoba się jeden tekst, który napisałeś, to wielka sprawa. Masz jeszcze 20 rzeczy, które przyciągają pozytywną uwagę.

5. Chroń (i ostatecznie obalaj) swój wizerunek, pisząc w nieznanych gatunkach

Ostatnia wizyta u Buddy przed rozstaniem. Tym razem chodzi o rozbicie własnego wizerunku, aby uwolnić się od strachu.

Jeśli będę dumnie ogłaszać się „autorem science fiction”, oczywiście będę zmiażdżony, jeśli mój rękopis science fiction spotka się z odrzuceniem lub złymi recenzjami. To ma sens – moja istota jest definiowana jako coś, w czym inni wydają się myśleć, że nie jestem szczególnie dobry!

Długoterminowym rozwiązaniem nie jest utrzymywanie takiego lub innego wizerunku. Po prostu bądź pisarzem. Oczywiście łatwiej to powiedzieć niż zrobić.

Tak więc jako punkt wyjścia sugeruję, aby jako część ich nowego, płodnego poglądu, pisarze wykorzystywali swoje rzemiosło w gatunkach, które są im nowe i nieznane. Ktoś nie dba o moją historyczną historię fabularną? Wielka rzecz. Jestem „pisarzem science-fiction”, pamiętasz? Twoje ego i obraz siebie są wykluczone, gdy spojrzysz poza swoją strefę komfortu.

Oczywiście o wiele bardziej prawdopodobne jest to, że niektórym ludziom spodoba się moja powieść historyczna. Wtedy mój obraz siebie się rozszerza. Wtedy komuś podoba się moja romantyczna historia, która rozwija się jeszcze bardziej. Ostatecznie rozszerza się tak daleko, że wyskakuje.

A potem jestem tylko pisarzem.

Jak więc radzisz sobie ze strachem i zwątpieniem? Chciałbym usłyszeć twoje myśli!

O autorze:

Jon Bard pisze o rzemiośle, wydawnictwie i marketingu dla pisarzy z The CBI Clubhouse. Aby pobrać kopię jego nowego bezpłatnego e-booka, który szczegółowo opisuje aktualne trendy i możliwości dla pisarzy dziecięcych i młodzieżowych, kliknij tutaj.